GRY DLA DZIECI
Pędzące jeże
Nowa gra twórców hitu Pędzące żółwie!
cena:
49.90 PLNwysyłamy w: niedostępny
Podstawowe informacje:
liczba graczy: od 3 do 5
wiek: od 6 lat
czas gry: ok. 30 min.
wydawca: Egmont (2014)
kod kreskowy: 5908215004828
projektant: Reiner Knizia
wersja językowa: polska
Opis
Pomóż sympatycznym jeżom jak najprędzej dotrzeć do ulubionej przekąski. Poruszasz jeże za pomocą specjalnych kart. Musisz się jednak dobrze zastanowić, które karty zagrać, a które zachować. Na koniec gry tylko karty w odpowiednim kolorze dadzą Ci punkty!
O zwycięstwie decyduje dobra taktyka i umiejętność blefowania. Gra spodoba się wszystkim miłośnikom "Pędzących żółwie".
Często kupowane razem z Pędzące jeże:
Recenzje naszych klientów:
zaloguj się jeżeli chcesz dodać własną
dodano: 2014-10-27
Długie i nudne
autor:
malash
Głośna kontynuacja bestsellerowych "Pędzących Żółwi".
Warto wspomnieć, że Jeże jako mechanika gry nie powstały jako sequel Żółwi. Jest to gra Knizi z 1998 roku, której zmieniono tytuł i tematykę, na "Pędzące Jeże".
ZASADY:
Gra składa się z ilości rund równej ilości graczy, tak by każdy raz rozpoczynał. W każdej rundzie jeżyki zaczynają na starcie i każdemu rozdajemy karty od nowa. W swojej turze gracz zagrywa jedną kartę i przesuwa tym samym jednego z jeży do przodu. Runda kończy się, gdy jeden z jeży dobiegnie do ostatniego pola. Gracz, który wykonał ten końcowy ruch otrzymuje premię punktową +3. Na koniec rundy karty, które pozostaną graczowi na ręce są mnożone przez punkty na polu na którym stoi jeżyk w odpowiadającym im kolorze. Jeśli więc zielony jeż dobiegł na ostatnie pole – każda jego karta jest warta 3 punkty. Jeśli czerwony na koniec gry stał na polu -1, to od uzbieranych w tej rundzie punktów musimy odjąć 1 punkt za każdą czerwoną kartę jaka została nam na ręku. Jokery nie są warte nic. Sumujemy punkty i gramy kolejną rundę.
ZASADY ZAAWANSOWANE:
Drugi tryb różni się nieco w punktacji jeży:
– gracz który wykonał kończący ruch otrzymuje premię +6,
– każda karta z dwoma plusami daję na koniec podwójną wartość pola na którym stoi ów jeż,
– każda para kart pojedynczych (w danym kolorze) daje pięciokrotną wartość pola.
Jokery nadal nie dają nic.
WRAŻENIA:
W ogóle nie czuć tu wyścigu, bo też nie mamy własnego jeża. Kiedy dostajesz karty na rękę, zaczyna się rysowanie punktowej strategii… choć strategia to duże słowo. Układanie kart i zagrywanie tych, których koloru mamy mało, a oszczędzanie tych, których koloru mamy najwięcej. Warto też trzymać jokery do końca by przyspieszyć nimi naszego faworyta pod koniec trasy. W trybie zaawansowanym różnica polega na tym by kisić do końca wszystkie pary „jedynek”, bo dadzą nam najlepsze mnożniki. Taktyka jest więc prosta i stała, a decyzyjności niewiele.
Ponadto podczas gry w „Jeże” wieje nudą. Nakaz rozegrania 4, czy 5 wyścigów pod rząd zaczyna po drugiej rundzie brzmieć jak wyrok. Zwłaszcza, że w pojedynczym wyścigu nikt z grających nie odczuł różnicy w tym kto zaczynał dana rundę, a to wydaje się jedynym powodem zasady: „Gracie tyle rund ilu jest graczy. W każdej zaczyna kto inny.”
O wiele większe znaczenie miało to, kto akurat dostał parę „jedynek” w jednym kolorze, albo to, czy ktoś jeszcze dąży do zwycięstwa tego samego jeża, co ja i tę rundę „wygramy razem” (oboje zdobywając dużo punktów).
Mankamentem jest też ilość żetonów punktowych. Nam podczas gry w pięć osób zabrakło ich już podczas trzeciego punktowania. Nie czwartego, nie piątego. Trzeciego. W połowie gry…
PODSUMOWANIE:
Pędzące Żółwie stanowiły tytuł dla dzieci, przy którym mogą się bawić świetnie również dorośli. Mało tego, dzięki elementowi blefu i mechanice włażenia na inne żółwie tworzyło to nawet potencjał do gry w gronie dorosłych graczy. Fakt faktem, jako tytuł lekki, losowy i niewymagający, ale jednak – jak najbardziej grywalny.
Pędzące Jeże natomiast potencjału takiego (w mojej ocenie) nie posiadają. Nie jest to już głupi filerek dla dorosłych z fajnymi twistami. To gra na liczenie. A jak mam grać na liczenie to wolę inne gry.
UWAGA! Jeśli planujesz kupić grę dla dzieci - weź odpowiednią poprawkę. Recenzja ta była napisana pod kątem dorosłych graczy.





Głośna kontynuacja bestsellerowych "Pędzących Żółwi".
Warto wspomnieć, że Jeże jako mechanika gry nie powstały jako sequel Żółwi. Jest to gra Knizi z 1998 roku, której zmieniono tytuł i tematykę, na "Pędzące Jeże".
ZASADY:
Gra składa się z ilości rund równej ilości graczy, tak by każdy raz rozpoczynał. W każdej rundzie jeżyki zaczynają na starcie i każdemu rozdajemy karty od nowa. W swojej turze gracz zagrywa jedną kartę i przesuwa tym samym jednego z jeży do przodu. Runda kończy się, gdy jeden z jeży dobiegnie do ostatniego pola. Gracz, który wykonał ten końcowy ruch otrzymuje premię punktową +3. Na koniec rundy karty, które pozostaną graczowi na ręce są mnożone przez punkty na polu na którym stoi jeżyk w odpowiadającym im kolorze. Jeśli więc zielony jeż dobiegł na ostatnie pole – każda jego karta jest warta 3 punkty. Jeśli czerwony na koniec gry stał na polu -1, to od uzbieranych w tej rundzie punktów musimy odjąć 1 punkt za każdą czerwoną kartę jaka została nam na ręku. Jokery nie są warte nic. Sumujemy punkty i gramy kolejną rundę.
ZASADY ZAAWANSOWANE:
Drugi tryb różni się nieco w punktacji jeży:
– gracz który wykonał kończący ruch otrzymuje premię +6,
– każda karta z dwoma plusami daję na koniec podwójną wartość pola na którym stoi ów jeż,
– każda para kart pojedynczych (w danym kolorze) daje pięciokrotną wartość pola.
Jokery nadal nie dają nic.
WRAŻENIA:
W ogóle nie czuć tu wyścigu, bo też nie mamy własnego jeża. Kiedy dostajesz karty na rękę, zaczyna się rysowanie punktowej strategii… choć strategia to duże słowo. Układanie kart i zagrywanie tych, których koloru mamy mało, a oszczędzanie tych, których koloru mamy najwięcej. Warto też trzymać jokery do końca by przyspieszyć nimi naszego faworyta pod koniec trasy. W trybie zaawansowanym różnica polega na tym by kisić do końca wszystkie pary „jedynek”, bo dadzą nam najlepsze mnożniki. Taktyka jest więc prosta i stała, a decyzyjności niewiele.
Ponadto podczas gry w „Jeże” wieje nudą. Nakaz rozegrania 4, czy 5 wyścigów pod rząd zaczyna po drugiej rundzie brzmieć jak wyrok. Zwłaszcza, że w pojedynczym wyścigu nikt z grających nie odczuł różnicy w tym kto zaczynał dana rundę, a to wydaje się jedynym powodem zasady: „Gracie tyle rund ilu jest graczy. W każdej zaczyna kto inny.”
O wiele większe znaczenie miało to, kto akurat dostał parę „jedynek” w jednym kolorze, albo to, czy ktoś jeszcze dąży do zwycięstwa tego samego jeża, co ja i tę rundę „wygramy razem” (oboje zdobywając dużo punktów).
Mankamentem jest też ilość żetonów punktowych. Nam podczas gry w pięć osób zabrakło ich już podczas trzeciego punktowania. Nie czwartego, nie piątego. Trzeciego. W połowie gry…
PODSUMOWANIE:
Pędzące Żółwie stanowiły tytuł dla dzieci, przy którym mogą się bawić świetnie również dorośli. Mało tego, dzięki elementowi blefu i mechanice włażenia na inne żółwie tworzyło to nawet potencjał do gry w gronie dorosłych graczy. Fakt faktem, jako tytuł lekki, losowy i niewymagający, ale jednak – jak najbardziej grywalny.
Pędzące Jeże natomiast potencjału takiego (w mojej ocenie) nie posiadają. Nie jest to już głupi filerek dla dorosłych z fajnymi twistami. To gra na liczenie. A jak mam grać na liczenie to wolę inne gry.
UWAGA! Jeśli planujesz kupić grę dla dzieci - weź odpowiednią poprawkę. Recenzja ta była napisana pod kątem dorosłych graczy.
Powiem szczerze...nie podoba mi się ta gra. Oczywiście wygląda ślicznie, ma dobrze napisaną i prostą instrukcję...ale zdecydowanie brakuję jej tego czegoś...tego co miały "Pędzące żółwie". Zagrałam, wygrałam i odłożyłam na półkę. A szkoda, bo przecież autorem jest Knizia, więc zapowiadało się dobrze. Małym plusem jest konieczność liczenia, co mogą wykorzystywać rodzice młodszych dzieci.